Clinical Klein
Wewnętrzny gang - Herbert Rosenfeld
Przykład: Mężczyzna, który miał 2,7 metra wzrostu.
Pacjent Rosenfelda był biznesmenem, który czasami musiał wyjeżdżać na krótko z Londynu i często wracał zbyt późno w poniedziałki, by zdążyć na swoją sesję psychoanalityczną. W czasie tych wyjazdów spędzał weekendy z poznanymi kobietami, a jego psychoanaliza dotyczyła jego problemów z nimi. Rosenfeld stwierdza, że był to wyraźnie acting-out, tzn. uwodzenie kobiet było działaniem, w którym pacjent wyładowywał swoje uczucia. Forma działania zastępowała lęk lub napięcie, które mogły mu uświadomić jego ukrytą udrękę związaną z byciem daleko od analityka i opuszczaniem sesji.[1] Jego wrażliwa strona, zaniepokojona separacją lub opuszczeniem sesji, była wykluczona z jego świadomości – ewakuowana w formie działania (krótkich romansów) pozostawała poza świadomością:
…dopiero gdy po takich weekendach pacjent regularnie relacjonował mordercze działania w swoich marzeniach sennych stało się jasne, że w jego zachowaniach acting-out były ukryte gwałtownie destrukcyjne ataki na analizę i analityka.
Zatem psychoanalityk mówi nam, że pacjent nie tylko wypełnia przerwy i nieobecności substytucyjną figurą – uwodzonymi kobietami, które mają zastąpić psychoanalizę. To jest bardziej alarmujący problem, który dotyczy nieświadomej fantazji, w której pacjent prowadzi destrukcyjne ataki na swoją analizę. Wydaje się, że w równej mierze ma romans ze swoją destrukcyjnością, co z kobietami:
Początkowo pacjent nie chciał przyjąć, że jego weekendowy acting-out zabija analizę, a przez to blokuje jej postępy, jednak stopniowo zmienił zachowanie, a analiza stała się bardziej efektywna i pacjent mówił o znacznej poprawie w niektórych swoich związkach osobistych i działaniach biznesowych. Jednocześnie pacjent zaczął się skarżyć, że ma często zaburzony sen i budzi się w nocy z gwałtownym kołataniem serca, które nie pozwala mu potem zasnąć przez kilka godzin.
To przypomina lęki nocne niektórych dziecięcych pacjentów omawianych w pierwszych rozdziałach – na przykład Erny (zob. Kompleks Edypa u Erny, s. 53), która stosowała wyrafinowane nocne rytuały, aby zwalczyć lęki nocne i zasnąć. Co ciekawe, problem destrukcyjności tego pacjenta jest wyrażony w kategoriach części jego ciała:
W czasie tych napadów lęku pacjent miał poczucie, że jego ręce nie należą do niego; ręce wydawały mu się gwałtownie destrukcyjne, jakby chciały coś zniszczyć, rozrywając to, i były zbyt potężne, by mógł je kontrolować, zatem musiał się im poddać.
Widzimy tu wyraźny konflikt wewnątrz osobowości pacjenta, w którym jego część, która wydaje się nieprzeparcie destrukcyjna, przejmuje nad nim kontrolę. Nieświadomy komunikat pojawił się potem w marzeniu sennym:
Potem pacjent miał sen, w którym występował bardzo potężny i arogancki mężczyzna. Człowiek ten miał 2,7 metra wzrostu i z naciskiem żądał absolutnego posłuszeństwa. Skojarzenia pacjenta pokazały wyraźnie, że ten mężczyzna reprezentuje część jego osobowości i jest związany z destrukcyjnymi, obezwładniającymi uczuciami w jego rękach, którym pacjent nie może się oprzeć. Zinterpretowałem to tak, że pacjent postrzega tę omnipotentną, destrukcyjną część siebie jako supermana, który ma 2,7 metra wzrostu i jest zdecydowanie zbyt potężny, by mu się sprzeciwić… Pacjent wyparł się tego omnipotentnego selfu, co wyjaśniało poczucie obcości jego rąk w czasie nocnych napadów lęku. Wyjaśniłem dalej, że ten rozszczepiony self jest infantylną, omnipotentną częścią, która twierdzi, że nie jest małym dzieckiem, tylko jest silniejsza i potężniejsza od wszystkich dorosłych, a zwłaszcza od matki i ojca, a teraz od analityka. Dorosłe self pacjenta było tak całkowicie zdominowane, a zatem osłabione, przez te omnipotentne naciski, że pacjent czuł, że nie ma siły, by walczyć z destrukcyjnymi impulsami w nocy. Pacjent zareagował na tę interpretację ze zdziwieniem i ulgą, a po kilku dniach stwierdził, że czuje się bardziej zdolny do kontrolowania swoich rąk w nocy.
Interesuje nas ta reakcja ulgi. Zdaje się potwierdzać przedstawioną interpretację tego stanu wewnętrznego.
Wydaje się, że tak jak u innych, podobnych pacjentów, mamy tu nieodparty przymus, żeby się poddać (być absolutnie posłusznym) destrukcyjnej i wyższościowej (2,7 m wzrostu, itd.) części selfu. W tym przypadku wewnętrzna jakość dominującego podmiotu została bardzo konkretnie wyrażona przez identyfikację z rękami pacjenta. Ta identyfikacja rąk przypomina trochę przykład, w którym mężczyzna bił swoje pośladki, aby ukarać swojego dominującego ojca, który stał się tą jego częścią (zob. Mężczyzna, który atakował swoje pośladki, s. 66).
W zwykłym narcyzmie libido (miłość) jest skierowane na self (zob. Rozdział 1). Ale tu to raczej destrukcyjność, a nie miłość, koncentruje się na selfie. Pojawiają się omnipotentne, wyższościowe i dominujące postawy, które nalegają na idealizację destrukcyjności i nieprawdy. W tym destrukcyjnym (lub negatywnym) narcyzmie, kwestionuje się zwykłe oceny życia i śmierci. Tak dalece, jak zwykłe oceny afirmują życie, kwestionowanie ich – tak jak w narcyzmie negatywnym – jest przejawem instynktu śmierci. To jest postawa przeciwna życiu, subtelne wywracanie zwykle przyjmowanych wartości (perwersja). Powstaje system postawiony na głowie, w którym to, co jest odczuwane jako „dobre”, jest potępiane przez pacjenta jako „złe”; a to, co pacjent odczuwa jako „złe”, jest ogłaszane jako „dobre”. Ma to głęboko perwersyjny charakter; a prawdziwe perwersje seksualne mogą się łączyć z tymi systemami moralnymi, które nabierają pewnego seksualnego ładunku.[2]
--------------------------------------------------------------------------------
[1] „Acting-out” jest terminem używanym przez Freuda i oznacza wyładowanie energii mentalnej w formie działania, aby zapobiec temu, by została ona użyta w myśleniu i świadomości – jeśli taka świadomość byłaby bolesna. W kategoriach, które przyjęliśmy w ostatnich rozdziałach tej książki „acting-out” jest związane z wysuniętą przez Biona ideą ewakuacji stanów uczuciowych lub części umysłu (zob. Rozdziały 7 i 8).
[2] Te kleinowskie obserwacje mają dość istotne implikacje dla filozofii moralnej. Systemy zwykle przyjmowanych wartości oraz perwersyjnych wartości wydają się czerpać część swojej intensywności z instynktu życia i instynktu śmierci. W tym ujęciu wydaje się, że istnieją bezpośrednie dowody na istnienie pewnego przyrodzonego, biologicznego czynnika w moralności i etyce.